Tysiące myśli kłębi się w mojej głowie od czwartku, od dnia, gdy pojawiła
się wiadomość o możliwym rozwiązaniu Klubu Górnik Konin. Moje wszystkie myśli skierowane
są wokół młodszych i starszych dzieci, które trenują tam pod okiem swoich
trenerów. Hyyy… biedne dzieci… co z nimi dalej…?
Jestem nauczycielem…, nauczycielem, który kocha swoją pracę,
nauczycielem, który uważa, że najważniejszy jest rozwój młodego człowieka. Zawsze
staram się, aby poziom mojej pracy był na najwyższym poziomie. Dzięki
innowacyjnym metodom nauczania zachęcam młodych ludzi do tego, by postawa
naukowca – odkrywcy zdominowała ich życie.
Uwielbiam zarażać młodych ludzi pasją
i zaangażowaniem. Chętnie podejmuję nowe wyzwania. Wprowadzam w życie wiele oryginalnych pomysłów, a wszystkie moje innowacje, projekty i programy, akcje, heppeningi i imprezy, organizuję w jednym celu - mój cel to wszechstronny rozwój ucznia. Chyba dobrze wykonuję swoją pracę, o czym świadczą liczne pochwały, podziękowania i nagrody, które otrzymuję, nie tylko w naszym środowisku lokalnym, ale także w województwie i na poziomie kraju.
i zaangażowaniem. Chętnie podejmuję nowe wyzwania. Wprowadzam w życie wiele oryginalnych pomysłów, a wszystkie moje innowacje, projekty i programy, akcje, heppeningi i imprezy, organizuję w jednym celu - mój cel to wszechstronny rozwój ucznia. Chyba dobrze wykonuję swoją pracę, o czym świadczą liczne pochwały, podziękowania i nagrody, które otrzymuję, nie tylko w naszym środowisku lokalnym, ale także w województwie i na poziomie kraju.
Jako nauczyciel, uważam, że młody człowiek to podatny grunt do nauki. Jeżeli
uczę ich aktywności, to wiem, że będą w życiu aktywni, jeżeli uczę ich
zaangażowania, to wiem, że będą angażować się w różne działania. Jeżeli pokazuję
młodym, co to znaczy obowiązkowość i systematyczność, to wiem, że oni tacy
będą. Jeżeli witam się z nimi uśmiechem, to ten uśmiech do mnie powraca, często
tysiąc razy większy. Jeżeli uczę moich uczniów, że każdy odpowiada za swoje
czyny, to wiem, że w sercu będą czuć sprawiedliwość. I tu niestety, pojawiają
się moje kłębiące się myśli. Bo jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że musi
teraz ponieść karę, za coś czego nie popełnił? Dlaczego on ma stać się ofiarą,
czynu, który popełnił ktoś X lat temu? On jest niewinny, młody, za to o wielkim
zapale do grania w piłkę, i jak nagle ma zerwać z tą pasją? Gdzie
sprawiedliwość? To oczywiste: ktoś zawinił – ktoś musi ponieść karę. Nie karzmy jednak niewinnych młodych ludzi. Oni nie zasługują
na to, że od któregoś poniedziałku ktoś zniszczy ich marzenia o graniu w piłkę,
oni nie zasługują, aby ktoś odwołał im treningi, pozamykał szatnie i boiska do
trenowania. Dla wielu młodych piłkarzy, ten klub to cały świat. Ten klub, to
szansa na uwierzenie w siebie, szansa na doskonalenie, szansa na poznanie
prawdziwych przyjaciół. To również szansa na wyjazd na mecz do innego miasta,
wyjazd, który często jest pierwszą wycieczką poza nasze miasto. Sytuacje rodzinne
młodych piłkarzy są różne, przychodząc jednak do klubu czują się drużyną, są
rodziną, niebiesko – białą rodziną, dla których powiedzenie „Jeden za
wszystkich – wszyscy za jednego” nie jest zwykłym powiedzeniem.
W wakacje poznałam super chłopaków z drużyny Górnik Konin 2005, dla
których prowadziłam warsztaty "W zdrowym ciele - sportowy duch".
Chłopaków, dla których piłka jest całym życiem. Podczas obozu sportowego
widziałam ich wielkie zaangażowanie w treningi, duch walki podczas rozgrywanych
sparingów, ale także naukę, jak stać się nie tylko dobrym piłkarzem, ale przede
wszystkim dobrym, wartościowym młodym człowiekiem. Widziałam piękną współpracę
na linii trener - zawodnik, widziałam szacunek i wzajemne zaufanie. Widziałam,
mega zaangażowanie trenera, który z wielkim zapałem uczył młodych, nie tylko
taktycznej gry na boisku, ale i czystości, systematyczności, odpowiedzialności
za siebie i całą drużynę. I to wszystko z miłości do piłki, bo nie można tego inaczej
nazwać, gdy ktoś poświęca swój czas nie otrzymując za to żadnej zapłaty. Dziś
cała drużyna, dzięki swojej ciężkiej pracy, gra w rozgrywkach Ligii
Wielkopolskiej, i to z sukcesami, wygrywając kolejne mecze ze swoimi
przeciwnikami. Jako nauczyciel, nie wyobrażam sobie, że teraz, tylu młodych
ludzi straci nagle okazję dalszego kształcenia swoich mocnych stron oraz
doskonalenia umiejętności na boisku...
Wielokrotnie byłam wychowawczynią
chłopców, którzy grali w Górniku. Każdego dnia widziałam ich miłość do piłki,
gdy przychodzili do szkoły z wielkim torbami, w których mieściły się buty i
strój treningowy, gdyż po szkole mieli tylko jeden kierunek – boiska na
Dmowskiego. Każdego dnia widziałam ich walkę, o to by być dobrym uczniem i
równocześnie dobrym piłkarzem. Każdego dnia słyszałam historie o ciężkich
treningach, wylanym pocie i licznych kontuzjach, ale słyszałam także pełne
euforii i zaangażowania, opowieści z wygranego meczu. Każdego dnia trzymałam za nich mocno kciuki. I
nawet, gdy nie opanowali do perfekcji przebiegu fazy jasnej fotosyntezy, czy
różnic w przebiegu między oddychaniem tlenowym a beztlenowym, nie gniewałam się
na nich, bo wiedziałam, że ich serce jest na boisku, a nie w pracowni
biologicznej.
Mam nadzieję, że uda się uratować
Klub Górnik Konin, dla tych wszystkich młodych, wspaniałych i pełnych
zaangażowania młodych chłopaków. Od dziś moje serce jest biało - niebieskie.
Blondynka
Komentarze
Prześlij komentarz